poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Na Frynie

Oto mały wycinek z moich wizyt w Nowym Bytomiu, dzielnicy Rudy Śląskiej. Oczywiście to tylko oficjalna nazwa - w rzeczywistości to ni mniej, ni więcej a popularna Fryna albo Fryncita. Zjawisko dość popularne w regionie: prawdziwi tubylcy raczej używają zwyczajowych nazw miejscowości, wywodzących się zazwyczaj pierwotnie z niemieckiego (rzadziej innych języków) nazewnictwa osad. Niemieckiego, bo to ten naród, był gospodarzem "czarnego" Górnego Śląska, co najmniej od czasów wojny prusko-austriackiej, zatwierdzonej pokojem w 1742 roku. 



































Fryna to próba spolszczenia urzędowej nazwy gminy sprzed plebiscytu 1922 roku, uprzednia nazwa to Friedenshutte. Ta nazwa jednocześnie była nazwą podstawowego zakładu, który stworzył Frynę taką jaką znamy dziś. To współczesna Huta "Pokój", przed II WŚ jedna z największych hut żelaza na ziemiach polskich, korzeniami sięgającymi roku 1840.
Nazwa Nowy Bytom wzięła się stąd iż tutejsze tereny przez lata były wpierw obszarem dworskim a potem dzielnicą Bytomia. Już w średniowieczu miasto to było największym i najbardziej rozwiniętym w tych okolicach obszarem miejskim, toteż nie dziwi fakt wpływu na pozornie odległe dziś osiedla i miejscowości. 
Nazwę po plebiscycie 1922 roku (podział Górnego Śląska na część polską i niemiecką) powstała niejako w opozycji do właściwego Bytomia (Beuthen) - który w tamtych czasach nadal pozostawał po drugiej stronie, w Niemczech (aż do 1945).  


































Kilkudziesięciometrowy wielki piec hutniczy, wygaszony w latach 90. XX wieku, do dziś góruje nad całą dzielnicą i stanowi istotny punkt orientacyjny w górnośląskim pejzażu. Tuż obok zakładów zaczęły na przełomie XIX/XX wieku powstawać wzorcowe założenia mieszkaniowe dla robotników, lecz zdjęcia te póki co przedstawiają właściwą dzielnicę a nie okoliczne osiedla familoków. 


O ile przy głównej ulicy dzielnicy - Piotra Niedurnego (działacz na
rzecz polskości Górnego Śląska, zamordowany bestialsko przez niemieckie bojówki w 1920 roku) - stoją dość zdobne i bogate kamienice, to już w bocznych uliczkach znajdziemy pierzeje nieco uboższej, jakże zwyczajnej, architektury robotniczej. 
Gmina była na tyle rozwinięta aby mogła ubiegać się o prawa miejskie - formalnie w 1939 roku, które de facto w życie weszły już w socjalizmie. Współczesny kształt miasta Rudy Śląskiej - do dziś zlepku dawnych fabrycznych osad, miasta bez wyraźnie wykształconego centrum - pochodzi z 1959 roku.



































Przemysł w tych okolicach doskonale rozwijał się już od od lat 30. i 40. XIX w. Wtedy prócz huty żelaza powstały w sąsiedztwie osady dwie huty cynku i ołowiu oraz kopalnia węgla. Na przełomie wieków centrum osady, już wtedy wyjątkowo zurbanizowanej, stanowiły tradycyjnie zakłady pracy, gospody, targowisko (dziś to centralny plac Jana Pawła II) oraz kościół - p.w. św. Pawła. Ten ostatni to wyjątkowa budowla. Ukończony w 1912 roku prezentuje styl bizantyjski, charakterystyczny bardziej dla obrządku wschodniego niż rzymskokatolickiego. Ma też cechy romańskie - chociażby rzut na planie krzyża łacińskiego. To jeden z niewielu przykładów takiej architektury w kraju.



































Dziś Nowy Bytom to zwyczajowe centrum miasta, głównie ze względu na obecność niektórych urzędów oraz instytucji gminnych. Miasta, które jednocześnie centrum nie ma. Nawet niektóre strategiczne obiekty znajdziemy w zupełnie innych częściach miasta - dworzec w Chebziu, magistrat na Frynie, sąd w Wirku itd. Charakterystyka urbanistyczna miasta i specyfika się z tym wiążąca podobno straszy przyjezdnych, podobnież gdzieniegdzie da się usłyszeć: "Jeżeli się zgubiłeś to znaczy, że jesteś w Rudzie Śląskiej".
Cdn.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie przedstawiona wizytówka Nowego Bytomia. Fryna urzeka swoim swojskim śląskim klimatem :)
    Pozdrawiam i serdecznie gratuluje :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, w zasadzie początki mojego bloga. Dzięki i też pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń