środa, 10 stycznia 2018

Witam,
Dawno mnie tu nie było. I raczej niespecjalnie się to zmieni. Nigdy oficjalnie nie pożegnałem się z moim starym projektem, jakim była owa strona. Jednocześnie nigdy potem, nie spoglądałem w przyszłość wraz z jakąś alternatywą dla mojego bloga. Dziś jest inaczej.
Tym wpisem symbolicznie zamykam moją działalność w ramach FotoSilesii a zaczynam zupełnie gdzie indziej, już pod tytułem FotoWojaży. Tak więc wydźwięk jest dwojaki – to próba rozliczenia się ze starym oraz jednocześnie zaproszenie do nowego. A dokładniej znajdziecie mnie wpisując fotowojaże czy też pod następującym linkiem:
W tym tzw. międzyczasie kolejnym argumentem za porzuceniem starej strony była choroba, z której po trosze wychodzę do dziś. Nie wdając się w szczegóły czuję się w obowiązku przedstawić sytuację moim czytelnikom, strony, która przecież aspirowała do więcej niż sezonowego, „wykopkowego” bloga.
Ale ten nowy projekt ma być w założeniu zupełnie inny niż poprzedni. Uznawszy tematykę historiograficzną Aglomeracji Górnośląskiej za zbyt niszową do dalszej realizacji, ruszyłem odkrywać dalszy Śląsk, ten od Łużyc po Beskidy. To historyczna śląska kraina, którą sukcesywnie penetruję a i postanowiłem także nie omieszkać przedstawienia, miejsc z całego kraju oraz Śląska czeskiego. W sumie rok 2017 zakończyłem 41-tysięcznym zdjęciem, tak więc zdjęć jak i historii, zaległo na dysku całkiem sporo.

Zapraszam

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Kopalnia Centrum - tym razem zdążymy na koniec

Trochę mnie nie było. Straconego czasu nie sposób nadrobić. Idziemy dalej. Podobnie jak w naszych fotograficznych wędrówkach. Powoli składając dokument naszych dziejów, naszego regionu. A czasem warto zintensyfikować swą amatorską działalność, bo zmiany są z natury rzeczy dalej idące niż czasem sobie wyobrażamy.
Obok nas, obok mnie umierał niejeden zakład pracy. Czasem sobie obiecywałem, że kiedyś jak "będę miał po drodze" to tam wpadnę. Koniec końców zazwyczaj gdy "wpadałem" to już zastawałem jedynie liche okruchy tamtego świata, zgniliznę i gruz. Tak było ze zrujnowaną Kopalnią Węgla "Kleofas" w Katowicach, którą przecież obserwowałem tyle razy przejeżdżając obok pociągiem na linii średnicowej. Niestety, widać czasu zabrakło. Zostały za to groteskowe filmy, które kręciłem zza okien pociągu. W międzyczasie zakład zburzono a moja filozofia fotografowania się zmieniła na rzekłbym "szybszego reagowania". 
Dziś umiera KWK Centrum w Bytomiu. Przyroda zdaje się bezlitośnie wydzierać już to, co kiedyś jej zabrano - przestrzeń. Pochłonęła tory bocznicy, powoli zabierając się za budynki.



szyb budryk

kopalnia centrum szyb skarga

niedziela, 3 kwietnia 2016

Zabrze Makoszowy - czyli jaką nam opowie dziś historię przydrożny krzyż

Wielu z nas, miłośników historii czy też fotografii, eksploruje rozmaite dalsze zakątki zapominając o tych całkiem bliższych, tak geograficznie jak i pod względem więzów społecznych, rodzinnych etc. To miejsca, czasem zdawałoby się pełne marazmu i nudy a mimo to pod tą cienką powierzchnią iluzji kryjące w sobie niezwykłe czasem historie. Zawsze zachęcam innych, czy wręcz moich naśladowców, aby zaczynali to odkrywanie świata od własnego, przysłowiowego podwórka. Czym tak naprawdę są obce dla nas landy i krainy, podczas gdy nie znamy i nie rozumiemy do końca własnej historii oraz tożsamości – historii która warunkuje takie a nie inne krajobrazy kulturowe bądź historię poszczególnych ludzi.
Dziś na blogu wziąłem pod lupę moje rodzinne strony a więc zabrzańską dzielnicę Makoszowy. To w istocie opowieść, w telegraficznym skrócie, o osadzie już „nieistniejącej”, w której spędziłem większość swego dziecięcego okresu. To nade wszystko okolica wskrzeszona i z powrotem zniszczona, już trwale, przez węglowe górnictwo. Gdy w 1906 roku w pobliżu uruchomiono kopalnię wraz ze stacją kolejową na linii Gliwice – Ligota, ta nieduża, młyńska osada nad rzeką Kłodnicą, znana nam od 1498 roku, jęła się przekształcać w duży wiejsko-miejski ośrodek, wraz z licznymi udogodnieniami takimi jak kościół, poczta, szkoła czy elektryczność. Już w 1910 roku wieś liczyła sobie 2735 mieszkańców. W okresie międzywojennym po stronie polskiej. Od 1951 roku Makoszowy znajdują się w granicach miasta.
To co najbardziej wywarło wpływ na tutejszy krajobraz oraz społeczność to niewątpliwie górnictwo, węglowe oraz piaskowe, przeorawszy wiele kilometrów kwadratowych, pozostawiło po sobie zupełnie inne formy krajobrazu. Zamian nie ma końca. W nowych realiach należy się ustawić niejako na nowo. Zdegradowane tereny powoli odchodzą w zapomnienie, kopalnia zostaje stopniowo wygaszana a dawne chłopskie gospodarstwa i familoki, zostały trwale wyparte przez luksusowe, podmiejskie wille, tradycyjny górnośląski konsum przez supermarket i hotel. Taki jest obraz tej transformacji, pomimo której, gdzieś te górnicze tradycje nadal w tutejszych społecznościach żyją.  

Makoszowy Piosek 
W części dzielnicy, zwanej Pioskiem (Piaskiem), zaznaczony na mapie w 1827 roku, znajdziemy przedwojenną, małą kolonię górniczą. Widoczna tu myśl urbanistyczna przywołuje nam koncepcję miasta-ogrodu, znaną nam z takich osiedli jak Giszowiec albo Rokitnica. Przez dekady lokalne ulice były utwardzone lichym kamieniem lub asfaltem, dopiero w ramach budowy kanalizacji w dzielnicy (na zdjęciu), sprzed paru lat, większość z nich zyskała w miarę normalne nawierzchnie.


Nazwa ww. przysiółka po części jest związana z tutejszym, piaszczystym podłożem, w dolinie rzeki Kłodnicy. Warto wiedzieć, że w okresie ok. 1910-40 wokół Makoszów funkcjonowały trzy piaskownie, wydobywające piasek gł. na podsadzkę dla okolicznych kopalń (Makoszowy, Guido), zanim te zostały powiązane z siecią fiskalnych kolei piaskowych (1928). Dziś na miejscu dawno zapomnianych wyrobisk są obecne lasy, bagna, hałdy. Na zdjęciu fragment kolonii, z kapliczką przy ul. J. Styki.


Niegdyś tuż obok wsi istniał przysiółek Wymysłów, wzmiankowany już w 1719 roku, który mniej więcej ciągnął się wzdłuż współczesnej ulicy Lubuskiej. Większość domostw oraz gospodarstw z powodu szkód górniczych należało rozebrać jeszcze w głębokim PRL-u, zaś dziś jedyną barwną pamiątką po zaginionej osadzie jest ta kaplica, naprzeciw której stała ongiś duża kamienica – jedyny dom którego pamiętam rozbiórkę. 


Kolejny stary krzyż, przetrwała do dziś, mimo poważnych zmian zaszłych w bezpośrednim otoczeniu. Obecnie stanowi pewien punkt orientacyjny, kolejnej „mitycznej krainy". To Mizerów – osada nad rzeką Kłodnicą, tam gdzie stał jeden z tutejszych młynów. Dziś nie ma tu domów ani rzeki – tą w ramach powojennej regulacji przesunięto o kilkadziesiąt metrów na północ. Dziś ta osobliwość egzystuje gdzieś pośród chaszczy, na zgniliźnie których, z czasem wyrosły wielka hałda KWK Sośnica oraz współcześnie gliwicki węzeł autostradowy (w tle ekrany akustyczne autostrady A4). Nazwa Mizerów zaś, przetrwała do naszych czasów tylko, w nazwie posterunku odgałęźnego, na niedalekiej linii kolejowej Makoszowy – Gierałtowice. 





W toku XX wieku na skutek szkód górniczych należało wyburzyć w okolicy kilkadziesiąt gospodarstw, dwa młyny, tartak, zmienić bieg okolicznych rzek (Kłodnica, Kochłówka, Czarniawka), rozebrać odcinek kolei żelaznej Gliwice – Orzesze (pierwotnego przebiegu szlaku wraz z efektownym mostem nad Kłodnicą nigdy nie odtworzono). Na zdjęciu jeden z wyschniętych na wskutek wydobycia zbiorników wodnych. Wiele z nich zasypano skałą płonną będącą produktem ubocznym wydobycia węgla (m.in. Jezioro Lacha), tworząc hałdy; inne stawy pojawiały się czasem w zaskakujących lokacjach, na skutek zapadlisk górniczych.




kwk sośnica

Oto krajobraz, który pochłonął dziesiątki hektarów pól, lasów, wód oraz domostw w okolicy. Niechlubne górnośląskie zwałowiska i zapadliska - które również już mimo wszystko odchodzą w zapomnienie. Na fotografii tor opuszcza nadal czynne, wielkie zwałowisko kamienia KWK Sośnica-Makoszowy. Na horyzoncie majaczy już inna kopalnia w nieodległym Knurowie.