Dziś krótki post wspominający znakomity
zabytek techniki, który tak zespolił się z naszym górnośląskim krajobrazem, iż co niektórzy zdają się o nim zapominać. Nie sposób tak naprawdę przeoczyć obiektu,
który ma ponad 50 metrów wysokości, będącego znakomitym punktem orientacyjnym w
bytomskiej krainie. Chodzi mi naturalnie o basztową wieżę wyciągową Krystyna byłej KWK
Szombierki w Bytomiu (1873 - 1996).
Została oddana do użytku w 1929 roku, w
ramach kompleksowej modernizacji zakładu. Wtedy była to nie lada nowinka
techniczna i konstrukcyjna, która zachwycała parametrami swego elektrycznego
parku maszynowego a także (wraz z maszyna wyciągową z 1933 roku, o mocy przeszło 3 tys. KM – największą wtedy w
Europie, dzięki której wyciągano urobek z poziomu 510 metrów), skrytymi
wewnątrz, ogromnymi kołami zamachowymi o średnicy 7 metrów. Zresztą większość
tego wyposażenia zachowała się do naszych czasów. Patrząc z perspektywy czasu
to także ciekawy przykład wykorzystania architektury modernistycznej w
budownictwie przemysłowym.
Na cały zespół dziś składają się ponad stuletni budynek nadszybia Ewy (środek), szyb Krystyna z międzywojnia (lewo), oraz powojenna maszynownia (prawo) oraz drugi szyb. Większość zabudowań kopalni, wraz z przykopalnianymi kamienicami, zostało zburzonych przed 2005. W podobnym okresie zniknęły m.in. maszynownia szybu Teresa (lata 70. XIX w.) oraz modernistyczna zabudowa z lat 30.
Należy pamiętać, że szyb w owym miejscu stał już w początkach zakładu (dawniej "Hohenzollerngrube"), tj. co najmniej od 1873 roku. Pierwotnie w tym miejscu wybudowano szyb wydobywczy "Kaiser Wilhelm", dwukrotnie potem głębiony - do 1906 roku szyb sięgnął głębokości 250 m. Po 1920 roku udostępniano kolejne pokłady węgla (340, 510 m) a w końcu postanowiono wymienić i samą wieżę.
Tuż obok stoi inny szyb – Ewa – już o
klasycznej konstrukcji. Obiekt jest czynny do dziś i służy gł. celom rewizyjnym i kontrolnym stanu wód podziemnych. To jedyne szyby przetrwałe po tej unieruchomionej kilkanaście lat temu kopalni. Oprócz tego w okolicy działały także Teresa, Julita i Jadwiga. Wszystkie trzy miały funkcję gł. podsadzkową (podawanie piasku celem wypełnienia powęglowych pustek).
Dziś po tych ogromnych przestrzeniach hula głównie wiatr. W
międzyczasie obiekty doczekały się licznych koncepcji wykorzystania, jak widać
do tej pory w formie wyłącznie ciekawych wizji oraz pobożnych życzeń. Patrząc jednak na
najnowsze trendy w rewitalizacji obiektów poprzemysłowych (wieże KWK Polska w
Świętochłowicach czy KWK Michał w Siemianowicach) myślę, że można spać
spokojnie jeśli chodzi o los naszych bytomianek, mimo, że od czasu do czasu kołują nad nimi przysłowiowe, czarne chmury.