sobota, 13 września 2014

Bytom - miasto przeklęte

Dziś będzie o mieście, do którego lubię wracać, choć w obiegowej opinii - zwłaszcza zza rzeki Brynicy (czyli poza Śląskiem) jest traktowane jako chłopiec do bicia. Enklawa wszelkiego zła. A prawda leży jak zwykle po środku. Czyli Bytom. 
Lubię to miasto ze względu na historię, którą podczas spacerów odkrywam tutaj na każdym niemalże kroku. Ale zawsze znajdą się jacyś ignoranci, którzy popatrzą na fasady pierwszych lepszych domów, na mizerne postacie w nich zamieszkałe, by z góry skazać na byt lub niebyt danego miejsca w zbiorowej świadomości. 


Na fotografii powyżej pieczołowicie i sukcesywnie odnawiane kamienice przy bytomskim Rynku.

Bytom, jak każde praktycznie miasto w regionie wyrosło dzięki górnictwu. Jednak miało to miejsce znacznie wcześniej, tak samo wcześnie miasto zaczęło korzystać z profitów kopalnictwa. Pierwsze wzmianki o górnictwie na tych terenach pochodzą z 1136 roku. Śrebrym był zwany Bytomiem i tak wszędy słynął. Bo i tak też w istocie było - podstawowym bogactwem ziem bytomsko-tarnogórskich przez stulecia były takowe minerały jak srebro, ołów albo cynk. Wnet, lokowany w 1254 roku na prawie magdeburskim Bytom przekształcił się w najbogatszy i największy ośrodek miejski w tych okolicach. Do dziś krążą legendy o bogactwie tutejszych mieszczan.


Ciągi zniszczonych kamienic wzdłuż ul. Katowickiej - po wielu z nich ciężko się domyślać świetności miasta za czasów naszych dziadów. 

Okres pomyślnej prosperity trwał do XIV wieku. Wtedy na przeszkodzie trwałego rozwoju miasta stanęła woda. Gwarkowie - czyli średniowieczni górnicy - nie potrafili poradzić sobie z napływem wody w podziemnych wyrobiskach - mimo, że dość prymitywne wówczas kopalnie posiadały zazwyczaj kilkadziesiąt metrów głębokości (współcześnie - do 1300 m). I na nic zdało się użycie wiader, drewnianych kołowrotów czy czerpaków. 


Coraz więcej kamienic w starówce odzyskuje swój blask lecz czasem w nieco zmienionej formie. Kamienica na rogu Jainty i Browarnianej (po lewej) uzyskała parę lat temu nowe, przeszklone piętro, co może być postrzegane przez tradycjonalistów jako zabieg dość kontrowersyjny. 

Kolejny znakomity okres w dziejach miasta to wiek XIX aż do okresu międzywojennego. Na ten stan rzeczy wpłynęły takie czynniki jak względnie długi okres pokoju, przeprowadzone reformy społeczne, polityczne i górnicze w państwie pruskim a także upowszechnienie się takich wynalazków jak nowoczesne piec hutnicze opalane koksem albo maszyny parowe, które zaczęły odwadniać wyrobiska. I w końcu surowiec - kruszce srebronośne wreszcie przestały się liczyć - te zresztą wyczerpały się ostatecznie na przełomie XIX/XX w. Od tej pory kołem zamachowym miasta stał się węgiel, który był tu zawsze, lecz znacznie głębiej. 


Ledwie wyjdziemy z Rynku a już możemy się natknąć na domy, które zdają się nigdy nie doczekać lepszych czasów. Ta na powyższej fotografii (po lewej), przy ul. Rycerskiej, pochodzi z ok. 1860 roku.

Niektórzy mawiają, że przyczyną upadku miasta po II Wojnie Światowej było oderwanie go od Niemiec i przyłączenie do polskiej macierzy. A może to działa nadal... klątwa?


Powyższe kamienice również stoją przy wzmiankowanej ul. Rycerskiej, lecz w przeciwieństwie do poprzednich - zostały starannie odnowione.

Czymże jest klątwa bytomska? Było to tak. W roku pańskim 1367 miasto było nadal podzielone - już od ośmiu lat - pomiędzy książąt Oleśnicy i Cieszyna, zaś granica ich wpływów przebiegała dokładnie przez sam środek miejskiego Rynku. Bytomscy mieszczanie woleli władanie książąt oleśnickich - w przeciwieństwie do miejscowego proboszcza. Podżegani przez księcia z Oleśnicy bytomianie, na czele z burmistrzem, wypowiadają posłuszeństwo swemu kapłanowi, odmawiając mu wszelkich świadczeń - zwłaszcza niełożenie datków na kościół. Proboszcz szukał wsparcia u samego papieża Innocentego IV, i tam też je znalazł. Konflikt w końcu zaognił się na tyle iż grupka rozsierdzonych mieszczan uprowadziło księdza i utopiło w sadzawce pod miastem. W odwecie biskup krakowski nałożył interdykt na miasto, przez co wszelakim kupcom zabroniono handlować z bytomianami. Brzemienna miała się okazać jednak klątwa, rzucona na miasto przez samego papieża, która według niektórych drąży miasto do dziś...


Kolejna przykra, niezamieszkała kamienica, przy ul. Witczaka, w dzielnicy Rozbark. Po prawej stronie wystaje nadal czynny szyb peryferyjny "Witczak", należący do kopalni "Centrum-Bobrek". Tu na ślady górnictwa natrafiamy na każdym kroku. 




5 komentarzy:

  1. Bytom, jak wiele śląskich miast, ma własny klimat i wiele pięknych miejsc.
    Nie jest "prawdą absolutną", że "zza Brynicy" wygląda inaczej, gorzej, jak sugeruje Autor tego tekstu.
    Znam sporo osób z Zagłębia, które pracowały lub nadal pracują w Bytomiu i innych śląskich miastach, mających tam przyjaciół (sama mam) i kochających to miasto jak swoje. Nie twórzmy mitów, proszę. Nie pakujmy wszystkich do jednego worka...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie. Bytom to jedno z moich ulubionych miast regionu.
    Wyraziłem się być może niefortunnie, lecz zaznaczyłem, iż opinia ta nie jest moja, lecz zwykłych ludzi z którymi mam sposobność spotykać na co dzień.
    Dziwnym byłoby umiejscowienie takiej negatywnej opinii na blogu, który z założenia ma popularyzować mój ukochany region.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię Czeladź i Będzin, co więcej często tam Bywam :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Dawidzie - Najłatwiej sobie tłumaczyć niepowodzenia jakąś zewnętrzną "siłą wyższą", na którą nie ma się żadnego wpływu.

    @ Krisie - W Czeladzi nie byłem (poza przejazdem), ale porównując Bytom i Będzin, to jednak w Bytomiu widziałem dużo więcej energii na ulicach.

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Wiadomym jest, że przyczyn upadku jest nieco więcej i są inne.

    @ Czeladź jest bardziej zadbana od Bytomia ale tu zadziałał efekt skali. Łatwiej odrestaurować parę kwartałów czeladzkiej starówki niż kilkadziesiąt w Bytomiu.

    OdpowiedzUsuń