środa, 24 września 2014

Świony przed południem

Teraz czas na  Świętochłowice, czyli zwyczajowo Świony. I garść familoków - bo z tymi według mnie powinno się kojarzyć miasto. To kolejna miejscowość wyrosła na fali powszechnej industrializacji tychże ziem na przełomie XIX/XX wieku, niegdyś miasto potwornie przemysłowe, robotnicze i notabene, jedne z najbardziej zanieczyszczonych na kontynencie. Ale to już przeszłość - po 2 hutach żelaza, jednej cynkowej i 3 kopalniach węgla zostały głównie fotografie i wspomnienia. 

To był poranek niezwykle słoneczny. Ponieważ do pracy miałem dopiero na popołudnie nie namyślałem się zbyt długo, wstałem wcześniej i prędko wskoczyłem na rower by poszukać ciekawych zakamarków aglomeracji. 
 



































Prezentowane na fotografiach domy robotnicze stoją wzdłuż ul. W. Polaka. Prawie w centrum a tworzące jakby inną, odrębną wyspę. Wolnostojące domy, jednak usytuowane na tyle blisko siebie aby sprawiać wrażenie zwartych, wielkomiejskich pierzei. Niegdyś w pobliżu działała kopalnia węgla "Polska" - w czasach zaborcy pruskiego o poprawnej nazwie "Deutschland".



































W okresie międzywojennym, mimo, że miejscowość nadal formalnie pozostawała wsią, to jednocześnie była siedzibą powiatu. Prawa miejskie uzyskała dopiero w 1947 roku. Wtedy też w jedną całość skonsolidowano okoliczne robotnicze kolonie tj. Świętochłowice, Lipiny, Chropaczów, Zgoda.




































O niegdysiejszej robotniczej świetności miasta nie tylko świadczą domy albo fabryki ale i też pałace władzy górnośląskich fabrykantów. To tam jak nigdzie indziej unosi się duch dawnych właścicieli tychże przemysłowych archipelagów. Przykładowo nieopodal powyżej reprodukowanej kolonii, przy ul. Katowickiej, stoi pyszny gmach. Dziś jest zamieszkały przez ludzi, lecz nie zawsze tak było, co mogą nam zdradzić niektóre zdobienia a także zegar nad wejściem głównym. To tzw. stara dyrekcja (poniżej).


Budynek wzniesiono w 1897 roku i odzwierciedlał potęgę przemysłowego imperium rodu Donnersmarcków. To do tej rodziny należało na przełomie XIX/XX wieku kilkadziesiąt kopalń oraz innych zakładów w regionie (i nie tylko), w tym flagowe huty żelaza w Zabrzu ("Donnersmarckhutte") i Siemianowicach Śl. ("Laurahutte"). Tu znajdowała się jedna z kilku siedzib zarządu ich dóbr.




































I kto by pomyślał, że obiekt wybudowano z jasnoczerwonej cegły wraz z narożnikami z białego kamienia. Jednak usytuowany tuż obok dymiącej przez dekady huty żelaza (ob. Huta "Florian") nie mógł zbyt długo zachować swego nieskazitelnego, pierwotnego wyglądu. 


Nieco lepiej prezentuje się inny, skromniejszy gmach - ostatnimi czasy starannie wyremontowany i wyczyszczony, przy ul. Polaka. To kolejny budynek należący niegdyś do rodu Donnersmarcków.Wybudowany w 1907 roku mieścił z kolei zarząd dóbr ziemskich. Należy bowiem wiedzieć, że fabrykanci nieraz posiadali spore majątki ziemskie. Do Donnersmarcków na przestrzeni wielu lat należało tysiące hektarów na Górnym Śląsku, nierzadko dzierżawionych tutejszym chłopom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz