wtorek, 1 września 2015

Pociąg zwany pożądaniem a więc rzecz o sosnowieckiej stacji



To był pozornie zwykły dzień na sosnowieckiej stacji. Nic nie zapowiadało tegoż gorąca rzekomej namiętności jaka miała się narodzić przy ujemnej temperaturze. Była zima 1919 roku. Młoda aktorka Apolonia Chałupiec – bardziej znana pod swym artystycznym pseudonimem Pola Negri – właśnie wiozła z Warszawy do Berlina (nie istniała jeszcze wtedy bezpośrednia trasa przez Poznań) kopię swego pierwszego filmu „Niewolnicy Zmysłów”. Podczas odprawy celnej, film został skonfiskowany a panna, jako element niepewny, trafiła do stacyjnego komendanta policji, podporucznika Eugeniusza Dąmbskiego. 


Dworzec kolejowy w Sosnowcu to jeden z piękniejszych obiektów tego typu na terenie kraju, stylem typowy dla niejednego takiego kompleksu na terenach byłej tzw. Kongresówki. Gwoli ścisłości przypomnę, że chodzi tu o ziemie kielecką, kaliską, warszawską, lubelską oraz białostocką, które w latach 1815 - 1832 tworzyły Królestwo Polskie - państwo związane unią z Imperium Rosyjskim. Nazwa "Kongresówki" wzięła się z faktu, iż ten epizod polskiej państwowości mógł zaistnieć na arenie międzynarodowej w wyniku ustaleń Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku. 

Nieporozumienie prędko wyjaśniono, zaś p. Dąmbski w ramach przeprosin, zaprosił aktorkę na kolację. I tak miała zacząć się ich niedługa acz burzliwa historia. Wprawdzie Pola wyjechała następnym pociągiem do stolicy Niemiec, to jednak para pisała do siebie miłosne listy, przez dłuższy czas. W końcu, w listopadzie tego samego roku, wróciła do Sosnowca.


Dworzec otwarto dla podróżnych w 1859 roku. Stanął on przy drodze żelazno ząbkowicko – katowickiej. To w Ząbkowicach (Będzińskich) – niegdyś samodzielnej mieścince a dziś dzielnicy Dąbrowy Górniczej – linia ta oddzielała się od Kolei Warszawsko Wiedeńskiej, budowanej w latach 1845-49. Dalej trasa biegła do Maczek przy czym była to ostatnia stacja rosyjska przed granicą z Austrią. Zaś sam Sosnowiec był stacją na granicy rosyjsko-pruskiej. Warto wiedzieć, że kolej owa od początku dysponowała rozstawem szyn 1435 mm a więc nietypowym jak na rosyjskie warunki - później do Sosnowca doprowadzono niemal równoległą magistralę Iwangrodzko-Dąbrowską, już o rozstawie 1524 mm.
 
Nie minął rok a oboje się pobrali. Ślub wzięli w dzisiejszej katedrze, zaś potem zamieszkali w dużej kamienicy, przy obecnej ulicy Kołłątaja. Dom stoi tam do dziś. O wiele mniej szczęścia miał ich związek. Młoda aktorka widocznie nade wszystko przedłożyła swą filmową karierę na którą p. Dąmbski miał patrzeć z przekąsem. W dwa lata później – rozstali się definitywnie, wziąwszy rozwód. Aktorka już nigdy więcej potem nie wróciła do Sosnowca - a mimo to stała się pośrednio jedną z ikon miasta.



Warto wspomnieć o powstańczym epizodzie obiektu. W nocy 6/7 lutego 1863 roku graniczna stacja została przejęta przez grupę powstańców styczniowych, odbijając ją prędko z rąk niczego nie spodziewających się Rosjan. Na nieprzyjacielu zdobyli m.in. 40 karabinów, 40 osiodłanych koni oraz kasę rządową na kwotę 600 tys. złotych. Był to początek ok. dwutygodniowego panowania powstańców w Zagłębiu. Wspomina o tym fakcie stosowna tablica wmurowana w ścianę obiektu.

 

Za chwilę podany zostanie zielony sygnał - droga wolna do Katowic (a w zasadzie widoczny pociąg liniowo kończy bieg w Tychach)! Stacja dziś nie pełni już ważnych funkcji graniczno-węzłowych. W toku XX wieku poznikały obiekty komory celnej, duża stacja towarowa oraz lokomotywownia (częściowo ocalała do naszych czasów). Warto zauważyć, że koło stacji stacjonuje dziś pociąg ratownictwa kolejowego.


5 komentarzy:

  1. Ciekawy temat. Koleje oraz budynki kolejowe to moja pasja, ale nie jestem w stanie nadążyć. ;) Kolej Warszawsko-Wiedeńska musiała ciekawie wyglądać.
    Pozdraawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dworzec ładny, zadbany, słyszałem, że nawet znów hall będzie używany zgodnie z przeznaczeniem :-)

    Natomiast nie wiem, czy styl charakterystyczny dla byłej kongresówki - dla mnie to wygląda na ten sam styl, co np. dworzec w Krakowie, Bielsku-Białej czy, o zgrozo, pierwszy dworzec w Gliwicach. Taki dość horyzontalny neorenesans.

    Te zdjęcia od strony miasta, to chyba robiłeś wczesnym rankiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie skojarzyło mi się to z faktem, iż te dworce po prostu do naszych czasów dotrwały. Co innego w przypadku obiektów w zaborze pruskim albo (czy też zwłaszcza) na terenach niemieckich w międzywojniu. Dworce nierzadko wtedy przebudowywano albo wznoszono na nowo od podstaw.

    Czy ja wiem czy wczesnym :) Fronton kompleksu wychodzi przecież na południowy-wschód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na południowy wschód, owszem, ale słońce na nich świeci mocno z prawej strony, więc prosto ze wschodu, może nawet z nieco północnego wschodu. Do tego pustki na ulicy.

      To oczywiście dobrze, bo dzięki temu zrobiłeś dobre zdjęcia dworca, które z tłumem ludzi i słońcem świecącym centralnie z przodu i z wysoka, nie byłyby takie klarowne.

      Usuń
  4. Czy ja wiem czy wokół dworca się kręcą jakieś hordy ludzi ;) W końcu cały pasaż, wraz z kasami biletowymi znajdują się w podziemiach.

    OdpowiedzUsuń