środa, 8 października 2014

Dwie wieże

Dziś nieco o (nie)zrealizowanych pomysłach na katowickie downtown. Nowe centrum miasta na miarę nadchodzącego XXI wieku - a przynajmniej tak w PRL postrzegano wszelkie nowe koncepcje na zagospodarowanie przestrzenne stolicy regionu. Dziś wiemy, że większość tychże zamysłów architektoniczno-urbanistycznych ma się nijak do norm współczesnego świata, w dodatku nie zdołały się oprzeć upływowi czasu. Wielki bowiem ruch budowlany jaki miał miejsce w PRL-u odbił się poważnie na jakości wykonawstwa słynnej drugiej Polski. 


Odkąd Katowice po 1922 roku stały się stolicą województwa, władze na przestrzeni wielu lat - dwudziestolecia międzywojennego, socrealizmu, dekady gierkowskiej czy w końcu współczesne - snuły śmiałe, czasem wręcz kosmiczne, pomysły na rozwiązanie rzekomego odwiecznego problemu - braku centrum miasta z prawdziwego zdarzenia (a może by tak zainwestować w końcu w tę część miasta pochodzącą z przełomu XIX/XX wieku i tam tworzyć naprawdę atrakcyjne przestrzenie publiczne - tak widzę to ja). Część planów z różnych czasów wcielono w życie, czego w efekcie mamy obecnie dość ciekawy misz-masz w katowickiej przestrzeni. 




 




























Także w północnej części Śródmieścia kamienice z okresu pruskiego przeplatają się z modernizmem lat 30. XX wieku (np. kamienica powyżej) oraz nieco współczesnymi realizacjami.

Katowickie dwie wieże - czyli Wieżowce Stalexportu - niczym, niegdysiejsze nowojorskie WTC, wyrastają ponad okoliczną zabudowę, lecz u nas, sprawiają wrażenie jakby stały nieco na uboczu, wcale nie w nowym, ścisłym centrum, budowanym w latach 60/70. XX wieku - mam na myśli tu okolice Al. W. Korfantego (d. Al. Armii Czerwonej). Wieże Stalexportu (pierwotnie były siedzibą Centrali Handlu Zagranicznego) to, obok tzw. Biurowca Wojewódzkiego, najwyższe budynki południowej Polski (92 m i 97 m). W 2003 roku, w samych Katowicach, przewyższył je kolejny biurowiec - Altus (125 m). 
Stalexporty , jak większość takich biurowców z tamtego okresu, stały się pewnym synonimem nowoczesności w dobie budowy realnego socjalizmu, były efektem otwarcia (a raczej uchylenia drzwiczek) Polski na świat podczas tzw. dekady gierkowskiej. Z drugiej strony katowickie wieże powstawały w czasach gdy już w Polsce szalał ostry kryzys gospodarczy oraz rodziła się Solidarność.




































Budynki stoją poza ścisłym centrum miasta, co sprawia wrażenie pewnej przypadkowości w PRL-owskiej urbanistyce. Nic bardziej mylnego. W tej okolicy miało powstać centrum bis. Nowoczesne centrum biurowo-usługowo-hotelowe - coś na wzór Al. Korfantego i jej okolic. Choć pierwotny etap wcielono w życie - na nowy kwartał (zamknięty współczesnymi ulicami Sokolską, Chorzowską, Grundmanna oraz Mickiewicza) zabrakło środków. Prawie - patrz Stalexporty.
Katowice miały to do siebie, że jeszcze w połowie XX wieku w bezpośrednim sąsiedztwie Śródmieścia zachowały się stosunkowo spore, wolne tereny. W tamtych czasach to były zdegradowane tereny, na których przed wojną prosperowały m.in. Huta "Marta" oraz warsztaty kolejowe. Do dziś w sąsiedztwie wież znajduje się zajezdnia autobusowa, istniejąca w tym miejscu od ok. 1935 roku. Dziś okoliczne tereny czekają na atrakcyjną zabudowę na miarę nowych czasów. To z kolei obiecują współczesne władze miejskie - czas pokaże jaką zabudowę zafundujemy kolejnym pokoleniom, zapewne już w zupełnie odmiennych realiach społeczno-gospodarczych.


1 komentarz:

  1. "A jeziorko damy tutaj" - Bareja wyśmiewał to już w latach 70.

    OdpowiedzUsuń