sobota, 20 lutego 2016

Węzeł kolejowy Gliwice - zbiór banalnych fotografii, nie banalnej stacji - część 1

W wolnych chwilach jeszcze całkiem niedawno, mym starym aparatem, miałem zwyczaj uwieczniania wszystkiego co związane z koleją. Żywo zresztą zainteresowany historią tegoż systemu transportowego w kraju (a im bliżej mego miejsca zamieszkania tym bardziej) za wszelką wręcz cenę spróbowałem zapisać w pamięci aparatu to co zastaliśmy po ponad dwóch dekadach krajowej transformacji, w moim zresztą sąsiedztwie.
Gliwicki węzeł kolejowy a w zasadzie zespół stacji towarowych na przestrzeni Gliwice Sośnica – Pyskowice to dziś obraz totalnego rozkładu, destrukcji, dekapitalizacji. To migawki takiej nieistniejącej rzeczywistości, świata potężnego, który niczym legendarne imperium najwyraźniej musiało legnąć w gruzach. 
Wszędzie to samo: zniszczone wiadukty, krzaczaste pola, sypiące się hale, kikuty semaforów i słupów trakcyjnych, nie dokończone trasy szybkiej kolei miejskiej – oto do czego doprowadza niezrozumienie czymże jest nowoczesna kolej w nowoczesnej rzeczywistości.
Zaplecze stacyjno – warsztatowe w Gliwicach rozbudowywano od przełomu XIX/XX wieku. Ogromną część prac wykonano w okresie międzywojennym a po dojściu do władzy nazistów – węzeł zaczęto przysposabiać do wygodnego i szybkiego wywozu koleją zrabowanych dóbr z ziem Polski i ZSRR. Nawet po 1944 roku nie stracił on na znaczeniu mimo zmiany orientacji ważniejszych ciągów komunikacji szynowej – teraz ważne stało się obsłużenie licznych starych oraz nowo powstających ośrodków przemysłowych, północnej oraz centralnej Polski a także portów w Trójmieście i Szczecinie. Zaradzono wówczas następująco – otwarto nową, obwodową linię kolejową z Toszka k. Pyskowic do Lublińca, przy okazji odciążając zatłoczoną stację w Tarnowskich Górach. 

Gliwice, lokomotywownia

Las pozostałości po sieci trakcyjnej, tuż obok hal dawnych warsztatów kolejowych (po lewej). Gdy obiekt funkcjonował widoczne tory były zarzucone kolejowym złomem - elektrowozy czekające na przetop w hucie. Smutny to widok był dla mnie.

Gliwice, stacja

Ta część sieci jest nadal czynna - stacja osobowa Gliwice przed przebudową (w oddali widać stojący przy peronie pociąg osobowy Kolei Śląskich). Widoczna nastawnia bramowa, których było niegdyś kilkanaście w węźle, pamięta początki XX wieku. 


Kolejowe zakamarki. Jeszcze w latach 90. XX wieku każde większe przedsiębiorstwo w mieście posiadało własną bocznicę. Dziś własna bocznica to rzadkość. W tle fragment Gliwickiej Fabryki Konstrukcji Stalowych.


Coś podobnego: tory zarośnięte bądź rozkradzione, zaś sieć jeszcze wisi. W rzeczywistości to stan sprzed 2-4 lat. Budynek w głębi to dawna noclegownia dla drużyn pociągowych (trakcyjnych).
 


Las pogrzebanego żelastwa, gdzie już nigdy nie wjedzie pociąg; pochłaniany z każdym rokiem przez las, w dosłownym znaczeniu tego słowa - to mierna pamiątka minionych czasów, której nie ruszy nikt, przez lata. To przypadki idące w kilometrach, stacji porzuconych z dnia na dzień, wokół miasta. 

Na wstępie przedstawiłem pokrótce historię gliwickiego węzła. W rzeczywistości zgrzeszyłbym gdybym potraktował tylko jednym postem ten aspekt kolejowej, regionalnej historii, na który składa się także sąsiednia - również nieistniejąca - stacja towarowa w Pyskowicach. Nade wszystko warto przejrzeć oprócz nieczynnych stacji towarowych w okolicy, również  stacje osobowe a także zamknięte lokomotywownie w Gliwicach i Pyskowicach. Ten teren potraktowałem swego czasu stosownymi eksploracjami, efektem czego jest dziś materiał zdjęciowy, idący w setkach sztuk oraz materiał na chociażby pięć, bardziej rozbudowanych postów. Stąd też nieprzypadkowo w tytule zawarłem sformułowanie o części pierwszej. Dalsze nastąpią w bliżej nieokreślonej przyszłości.

 

2 komentarze: