niedziela, 26 lipca 2015

Najstarszą koleją w mroki XIX wieku



Było to 1846 roku pańskiego. Protesty wnoszone przez co przedsiębiorczych właścicieli furmanek oraz kupców, do magistratów bytomskiego czy tarnogórskiego, na niedługo jedynie mogły wstrzymać to co było nieuniknione – czyli wkroczenie na arenę dziejów kolei żelaznej. Firma „Bracia Oppenfeld” z Wrocławia tak jak i Towarzystwo Kolei Górnośląskiej, będący pomysłodawcą nowej kolejki i tak w końcu postawili na swoim. Nikt z przemysłowców raczej nie wyobrażał sobie wówczas masowego transportu towarów we wschodzącym okręgu przemysłowym wozami konnymi. 





Dzień otwarty bytomskiej stacji wąskotorowej to znakomita okazja do „fotorelacji”. Na zdjęciu widać aż 3 różne lokomotywy, niegdyś krzątające się na sieci GKW, w ramach przewozów towarowych (przewozy osobowe były realizowane tylko na linii Gliwice-Rudy-Racibórz) – w tym parowóz Las49 z 1954 roku (po prawej) oraz spalinowóz Lxd2, dostarczane na sieć GKW przez rumuńską wytwórnię od 1968 roku.



To fascynujący czas pierwszych eksperymentów z koleją jako taką. Już wtedy do przyszłego wielkiego zagłębia dotarły dwie żelazne arterie: Warszawsko – Wiedeńska (na terenie zaboru rosyjskiego) oraz tzw. Górnośląska z Wrocławia do nadgranicznych podówczas Mysłowic (Prusy). Nie o kolej normalną tu jednak się rozchodziło – bo ta choć mająca swe niewątpliwe zalety – nie była w głowie lokalnych władz i przedsiębiorców. Mamy na myśli bowiem kolej wąskotorową, tradycyjnie w regionie o rozstawie szyn 785 mm – tyle co 30 cali pruskich, tyle co większość istniejących już wtedy systemów przemysłowych kolei konnych. Wnet plany zaczęto urzeczywistniać. Wnet zaczęły rodzić się Górnośląskie Koleje Wąskotorowe. 




Wagon motorowy MBd1. Nigdy takie wozy nie poruszały się na sieci GKW (za wyjątkiem wozów motorowych na linii Gliwice – Racibórz, lecz to już inna, przedwojenna historia) – ten został zakupiony jako dodatkowy, acz póki co niesprawny, wóz do przewozu turystów. Zbudowany tzw. systemem gospodarczym w 1965 roku dla kolei nałęczowskich.


Wprawdzie niedługie odcinki kolei istniały w tych okolicach już od 1853 roku, to jednak pierwszą „dalekobieżną” magistralę żelazną otwarto w całości ponad 4 lata później. Połączyła ona Tarnowskie Góry z rejonem Wirka (ob. dzielnica Rudy Śląskiej) poprzez takie miejscowości jak Repty, Karb, Orzegów, Chebzie. Kierunek to był naturalny, spajający nowy, przemysłowy świat. Po drodze w końcu rozsiadła się większa część historycznego zagłębia oraz przemysłu – kopalnie cynku, srebra, galmanu w rejonie tarnogórsko – bytomskim, huty cynkowe w Chebziu, Wirku czy też Lipinach, kopalnie węgla w Orzegowie i Rudzie, huta ołowiu w Strzybnicy koło Tarnowskich Gór, huta żelaza w lasach podbytomskich (dzisiaj Nowy Bytom oraz Huta Pokój). A do tego masa pomniejszych bocznic do kuźni, tartaków, młynów, kamieniołomów, miejskich ładowni. Od teraz każdy pragnął aby przyspieszyć bieg swego towaru. Zaś kolej mu to w miarę możliwości gwarantowała. 





Górnośląskie Koleje Wąskotorowe to jedyny taki przykład sieci wąskotorowej w kraju, gdzie w PRL-u użytkowano sporą ilość zwrotnic scentralizowanych oraz semaforów elektrycznych. Widać stało się to niezbędne w pewnym momencie do sprawnych przewozów ładunków na sieci, która w 1954 roku stanowiła 2 % wąskotorowej infrastruktury PKP a mimo to przewiozła 47 % towarów przewożonych wąską koleją w kraju.


Niemal równocześnie powstawała inna magistrala wąskotorowa – z Karbia przez Rozbark, Siemianowice do Szopienic (ob. dzielnica Katowic). Z biegiem czasu na krzyżowaniu się obu linii – w dziś bytomskim Karbiu – powstała pokaźna stacja kolejowa wraz z zapleczem technicznym i lokomotywownią. Gdy tylko zaś zamknięto częściowo ten torowy trójkąt linią Bytom – Łagiewniki – Chropaczów – Lipiny – Chebzie – można rzec, że pierwszy etap, budowy szkieletu połączeń kolei przemysłowej, dobiegł już końca. W 1857 roku wąski tor w regionie liczył sobie 113 km. Odtąd chyba już same sukcesy? Bynajmniej. Niemniej jednak, minął kolejny wiek a liczba kilometrów linii się podwoiła. W międzyczasie w 1856 roku definitywnie towarzystwo kolejowe obsługujące tę kolej, definitywnie zrezygnowało z mieszanego transportu konnego na rzecz lokomotywowego – jedne z pierwszych w świecie wąskotorowe parowozy (łącznie 10 sztuk). Mimo to, konie ciągnące wagoniki można było jeszcze spotkać na większości bocznic jeszcze przez lata. 






Po wymianie fachowych spostrzeżeń skład mógł ruszyć dalej. Dziś to nie tę lokomotywę dopadła awaria.


Dziś ów Zabytek Techniki możemy podziwiać a nawet skorzystać z okazjonalnych pociągów sezonowych na trasie Bytom – Tarnowskie Góry – Miasteczko Śląskie. Już od lat nie dojedziemy wąskim torem do rudzkich dzielnic Chebzie czy Nowy Bytom – dokładnie tak jak biegła pierwsza historyczna trasa.  Trasy najstarszej kolei wąskotorowej, działającej nieprzerwanie, na świecie. O mały włos a PKP pogrzebałoby tę linię razem z piachem w 1998 roku. Dziś nie pozostaje nam co innego a życzyć szacownej 158-letniej jubilatce drugiego życia.





Światło na semaforze podano: zielone, można wyruszać do Tarnowskich Gór!
 





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz