Porządków na dysku ciąg dalszy. Raz po raz zdarzy mi się
wrzucić jakieś knoty – jakkolwiek nie trzymające fotograficznego fasonu, za to
zdjęcia dokumentacyjne o szczególnym charakterze. Zdjęcia przedstawiające to co
niebyłe, nieistniejące. Fotografie mają w sobie coś z swej archaiczności,
czasem coś z przypadkowych kadrów, co nieodłącznie kojarzy mi się z początkami
mojej amatorskiej praktyki fotograficznej.
Swego czasu, grzebiąc w internetowych zasobach, natrafiłem
na zdjęcie zupełnie unikalne. Choć fotografia stricte rodzinna, bodaj o ile
dobrze pamiętam, uroczyście przygotowanego do sakramentu bierzmowania bajtla –
niemniej jednak postać była ustawiona na wprost bramy wjazdowej zabrzańskiej huty
szkła. Zdjęcie z cyklu, nieco przypadkowych, a mimo to, mogłem odczytać niemało
szczegółów fabryczki, o której już mało kto pamięta w mieście. Takie przykłady można by mnożyć w skali całej aglomeracji.
Zabrze raczej nigdy nie było typową monokulturą górniczo –
hutniczą, jak powojenny Bytom czy Sosnowiec (co notabene przesądziło o
szybszym upadku tych miast w realiach gospodarki wolnorynkowej). Przykładowo w Zabrzu (w jego obecnych granicach) przed 1914 rokiem działało 8 kopalń węgla, 3 huty stali, 5 koksowni, huta szkła, fabryka drutu i lin, brykietownia,
elektrownia, kilka browarów i młynów, gorzelnia, fabryka smarów i parę pomniejszych. Po II WŚ większość mniejszych zakładów upadło a w ich miejsce weszły zupełnie nowe w tym tak "egzotyczne" jak fabryka podzespołów komputerowych oraz rozlewnia coca-coli (od 1974 roku).
Co do wzmiankowanej fotografii - została poczyniona gdzieś w latach 60.,
najpewniej przed zamknięciem Zabrzańskiej Huty Szkła „Piast”, które się
dokonało w 1973 roku. To takie czasy, gdzie fotografia analogowa, naprawdę nie
była wcale oczywistą sferą rzeczywistości, dostępną zwykłemu śmiertelnikowi, w której dodatkowo niejeden posiadacz aparatu miał być z założenia szpiegiem, wrogiem klasowym.
Dlatego też każde zdjęcie przedstawiające życie codzienne, architekturę czy
przemysł naszych „lokalnych placów” z tak dość odległych lat, są dla mnie, jako
badacza – amatora, cennym źródłem informacji.
Dziś tej magii już nie uświadczymy. Dziś fotografia
upowszechniła się na tyle, że kto wie, być może multum osób może mieć, niemalże
te same kadry, co zaprezentuję poniżej, w trzech przykładach. A jednak dla mnie one nabrały pewnej wartości – bo
jedne z pierwszych. Ponadto przedstawiającymi lokalny, drobny przemysł, nierzadko ciekawe zabytki z, do końca pracującymi, starymi maszynami, świata którego już fizycznie nie ma.
Dzielnica Makoszowy niemal od zawsze leżała w pobliżu
ważnego, średniowiecznego traktu Wrocław – Kraków. Tu też, nad rzeką Kłodnicą
setki lat temu rozsiadły się dwa niemałe młyny, z czego jeden – powyżej –
wyburzono jakiś czas temu. Drugi znajdował się na terenie nieistniejącej osady Mizerów - dziś na jej terenie rośnie m.in. hałda KWK Sośnica.
Gorzelnia w folwarku dóbr von Donnersmarcków w Mikulczycach działała od 1871 roku.
Od początku istnienia pracowała w jej wnętrzach maszyna parowa. Ziemniaki potrzebne do produkcji pochodziły z pięciu okolicznych folwarków, należących do hrabiego.
Oprócz dużego browaru (obecnie Browary Górnośląskie) w okolicy
działało też kilka mniejszych (w Biskupicach, Zaborzu, Pawłowie) w tym ten Browar Sauera przy obecnej ul. Damrota (dawne Stare Zabrze). Ten nieduży zakład uruchomiono w 1893 roku. Zapewne, jak to u nas bywa, niebawem na jego miejscu wyrośnie blaszany market, z pewnością pozbawiony jakiegokolwiek uroku.
Szukałem więcej informacji na ten temat, ale jakoś się odwlokło i nawet fotek gorzelni nie zrobiłem :( Fajny i ciekawy wpis. Szkoda, że tak się skończyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Typowe niedbalstwo o pomniejsze zabytki naszego kraju :/
OdpowiedzUsuńMuszą być spełnione dwa warunki:
OdpowiedzUsuń1. Musi być właściciel
2. Właściciel musi mieć pomysł na wykorzystanie tej zabudowy (i fundusze na realizację)
Bez tego żaden budynek, czy stary, czy nowy, nie będzie zadbany. Niezależnie od umiejscowienia.
Wygodniej jak widać doprowadzić do ruiny aby potem sprzedać z zyskiem plac pod market.
OdpowiedzUsuńBudynek wymaga remontu generalnego i nadal może komuś służyć :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJeśli mowa o powyższych obiektach to żaden już nie istnieje. A co do ogólnej zasady - jak widać w naszym kraju bardziej się opłaca coś rozebrać albo podpalić :(
Usuń