Już raz na
łamach mego bloga odbyłem historyczno – fotograficzną podróż do jednego z
najstarszych miast aglomeracji, niemal przed rokiem. Oto Będzin, który z punktu widzenia historii
nijak się ma do ziemi śląskiej a mimo to będący integralną częścią wielkiego
zagłębia przemysłowego, które swój ostateczny kształt nabrało w XX wieku a które ja skrupulatnie badam i uwieczniam. To w tych nielicznych, kamieniach Starego Miasta, a raczej ich resztek, potrafię odnaleźć jakiekolwiek ślady, świadczące o bogatej przecież, średniowiecznej historii, tejże okolicy. Najwznioślejszym pomnikiem tamtych
czasów jest rzecz jasna tutejszy zamek, trwający wiernie do dziś – jeno
granica państw którą ongiś strzegł, która zdawałoby się „wżarła” w tę okolicę
geograficznie i mentalnie raz na zawsze, zaniknęła nieomal z dnia na dzień, po 1918 roku.
Fragment miasta, ulica Brama. Są to ostatnie takie ulice przetrwałe w mieście do naszych czasów, które kojarzą mnie się nieodparcie z miastami tzw. Kongresówki.
Przypomnę, iż po zjednoczeniu Polski przez ostatnich Piastów - Władysława
Łokietka i Kazimierza Wielkiego, Będzin zyskał na znaczeniu. Stał się miastem
królewskim o strategicznym położeniu nad samą granicą Królestwa Polskiego
(biegnącą wzdłuż Czarnej Przemszy) oraz przy trakcie z Królestwa Polskiego do
Czech i Niemiec. Ten drugi król, wedle przysłowia – zastał Będzin drewniany, a
zostawił murowany. To za jego panowania wzniesiono zamek, lokowano
miasto na prawie magdeburskim (1358), następnie otoczono je murami (które ukończono w 1364 roku) a w
miejscu wcześniejszego drewnianego kościoła wzniesiono kościół murowany.
Wprawdzie
pierwszy gród powstał w okolicy na przełomie tysiącleci, to jednak pełen
rozkwit przeżywało miasto w czasach Jagiellonów. Poszczególni królowie, dbając
o swoją własność, obdarowywali je coraz to nowymi przywilejami, nie zapominając
także o żydowskiej ludności. I tak na przykład Kazimierz Jagiellończyk
ustanowił prawo składu soli (1464), Aleksander potwierdził wszystkie przywileje i
uwolnił będzinian od wszystkich ceł na terenie swego królestwa (1502), Zygmunt August z kolei zezwolił na organizację pięciu jarmarków pogranicznych rocznie (1565), co powoduje dodatkowy impuls do rozwoju.
Dziś to nie Rynek jest głównym skwerem a plac 3 Maja.
Stulecia XVII oraz XVIII już wcale takie
przychylne miastu nie były. Zarazy, wielkie pożary (1616, czasem źródła podają 1605), niszczycielski dla miasta Potop Szwedzki
(1655) oraz ogólna stagnacja. Wszystko to przy wtórze pobrzękującej szabelkami
rzeczpospolitej szlacheckiej, która pośrednio skazała się na zagładę. W
końcu doszło do rozbiorów – w 1795 roku miasto znajduje się w obrębie Prus. Niedługo później (1813)
w wyniku pogoni za wojskami Napoleona w mieście na dobre zadomowiły się siły
rosyjskie (przy okazji je plądrując doszczętnie). Odtąd miasto pozostaje przez kolejne stulecie w zaborze ruskim.
Wartym
odnotowania w dzisiejszym poście jest rok 1802 gdy to właściciele Będzina –
Hohenzollernowie – sprzedali swój będziński majątek, za kwotę 983 talarów, jego mieszkańcom. Odtąd miasto stało się prywatną
własnością tutejszej ludności. Na majątek ów składał się m.in. zamek, u progu
nowej ery bardzo zniszczony, a jeszcze później splądrowany przez Rosjan. Po latach
władze rosyjskie nakazały ruinę rozebrać a pozyskany kamień wykorzystać do
brukowania miejskich ulic. Będzinianie na to nie przystali i obiekt
odrestaurowano w latach 30. XIX wieku.
Zmierzli, skrzydlaci mieszkańcy ww. placu, odpoczywają na okolicznych chodnikach oraz trawnikach, tylko czasem niepokojeni przez inną zwierzynę.
Wiek
XIX to kolejny naturalny okres rozwoju tej okolicy, tym bardziej po ustabilizowaniu areny politycznej Europy. Podobnie jak w przypadku
innych okolicznych osad, ma to dodatkowo związek
z rewolucją przemysłową. Wokół Będzina zaczęły powstawać
fabryki, rozwijało się kopalnictwo węgla kamiennego (od 1824), cynkownie (1826),
doprowadzono kolej żelazną (1859). Nie bez wpływu na obraz współczesnego miasta
mieli niegdyś, mniej lub bardziej obrotni w interesach Żydzi – ci stanowili od
zarania dziejów aż do II Wojny Światowej, w różnych okresach istnienia miasta,
50 – 75 % ogólnej populacji. Wzrastała sumarycznie liczba ludności. O ile w 1820
roku miasto zamieszkiwało wg spisu 1973 osób (z czego 973 to Żydzi) oraz było
260 domów (z czego 9 murowanych) to już w 1858 roku było to 4140 mieszkańców
oraz 361 domów (w tym 120 murowanych).
Fragment miasta. Ulica Czeladzka.
Nie bez znaczenia jest fakt utworzenia powiatu będzińskiego w 1867
roku (w ramach guberni piotrkowskiej), tym samym miasto stawało się naturalną stolicą Zagłębia Dąbrowskiego. Historia
jednak chciała inaczej – w międzyczasie Będzin popadł pewnikiem w pewną stagnację a przynajmniej nie rozwijał się na tyle intensywnie skoro
prym zaczęły wieźć zupełnie inne osady – Sosnowiec (pr. miejskie 1902) i Dąbrowa (1916). Dziś już mało co może nam wskazywać, że niegdyś
Będzin był jednym z najważniejszych miast Polski a później rodzącego się
zagłębia przemysłowego, gdzieś daleko na zachodnich, "cywilizowanych", rosyjskich rubieżach. Najwięcej
tych śladów odnajduję dziś w obrębie Wzgórza Zamkowego, z zamkiem, cmentarzem,
kirkutem, dwoma kościołami na czele. Jest to zgrupowanie o tym ciekawszych walorach
historycznych, że zapewne poświęcę mu odrębny wpis.
Zamek, niegdyś bardziej przysłonięty przez staromiejską zabudowę, dziś piastuje rolę ważnego punktu orientacyjnego miasta. Zaś smutne kamienice, taka jak ta powyżej, masowo wyburzano w latach 70. XX wieku, pod trasę szybkiego ruchu, nieodwracalnie niszcząc najstarszą część miasta.
Szansę Będzina na przywrócenie miejskości widzę w schowaniu Al. Kołłątaja do tunelu na odcinku ul. Podzamcze - ul. Teatralna i przywrócenie pierzejowej zabudowy w tej i sąsiednich ulicach.
OdpowiedzUsuńTakie inwestycje to chyba w opowiadaniach sci-fi, przynajmniej u nas ;)
OdpowiedzUsuńW wersji tańszej mogłaby powstać obwodnica Alei Kołłątaja na północ od Góry Zamkowej, za Czarną Przemszą. Odbijałaby od ul. Świerczewskiego przy skrzyżowaniu z ul. Wolności, potem przecinałaby rzekę, ulicę Spacerową i Paryska i wpadałaby do Al. Kołłątaja na wysokości domu nr 83. Długość: 2 km.
UsuńWiele dobrego się stało na Górze Zamkowej, ale podejscie władz miasta lub ludzi odpowiedzialnych za propagowanie jego atutów i podejscie do potencjalnych turystów leży.
OdpowiedzUsuńNiestety i światełka w tunelu nie wiedać, pomimo tego, że otawarto podziemia.