Dziś
wstąpiłem do mojego blogerskiego ogródka ze zdjęciami bynajmniej zachwycającymi. Za to ze zdjęciami historycznymi.
Na rzecz kronikarskiego obowiązku. Na rzecz budowy lepszej komunikacji
zbiorowej. Ze względu na niezrozumiały
dla mnie „incydent”.
Z
dniem 14 lutego 2015 roku pożegnaliśmy linię tramwajową nr 18, tym samym
pozbawiając tak charakterystycznego elementu jeden z zakątków starego,
ceglanego świata – tym razem Rudy, dzielnicy Rudy Śląskiej. Raz po raz
przywoływane argumenty o jej nierentowności, zostały ostatecznie
przypieczętowane rzekomym, fatalnym stanem mostku tramwajowego, który
kwalifikuje się do natychmiastowej rozbiórki. No tak – tylko, że w normalnym
państwie to nie byłby powód do likwidacji całej trasy a raczej jej remontu… Zdaje
się, że o rudzkim tramwaju zapomniano już po 1959 roku, kiedy to ową trasę
wybudowano – dekady zaniedbań dają do myślenia, że już po takim czasie nie ma
chyba nawet czego pozornie ratować. Do tego archaiczny przebieg torowiska – w wielu
punktach w pasie drogowym – dzięki czemu tramwaje mogły tędy jeździć „po
angielsku”, co zapewne się nie podobało zmotoryzowanym.
Już
raz rudzki tramwaj okazał się nierentowny. To było w 1907 roku, w sześć lat po
jego stworzeniu. Choć przyczyny zamknięcia nieco inne, to jednak historia na pewien sposób zatoczyła swe koło.
Jak
się okazuje postępowe władze miejskie uraczyły mieszkańców autobusem w miejsce
tramwaju – choć w świecie praktykuje się zgoła na odwrót. Część naszych aroganckich władz
oraz społeczeństwa nie widzi (bo też nie chcą widzieć) plusów tejże komunikacji, ze
względu na swoją pozorną wygodę czterech kółek. I choć wyższość transportu
szynowego nad drogowym jest bezsprzeczna (niższe koszty eksploatacji, brak
bezpośredniej emisji spalin, większe bezpieczeństwo jazdy, większa pojemność
wozów, wysoka prędkość handlowa w ruchu miejskim etc.) to jednak zastosowanie
wszelkich tych chwytów w rudzkiej osiemnastce niewątpliwie wiązałoby się z
wydatkowaniem sporych sumek a tych jak nie było, tak nie będzie.
Mijanka
pomiędzy Rudą a Rudzką Kuźnicą. Tu tramwaje kończyły bieg w 1959. Dopiero rok
później dojechały one do Bytomia, łącząc tym samym dwa przemysłowe miasta.
Mijanka
w centrum dzielnicy. Ostatni tramwaj na trasie wyruszył wieczorem w piątek a
bodaj w sobotę rano rozpoczęto demontaż sieci trakcyjnej (co za tempo – gdyby tak
przeprowadzano remonty!). Na fotografii oprócz charakterystycznej pajęczynki
widoczny jest wiszący, trzykomorowy sygnalizator "mijankowy".
Nieprzyjemny
wiadukt (formalnie to tunel) na ul. Piastowskiej (górą biegnie linia PKP
Katowice-Gliwice) – jedno z miejsc gdzie tramwaj jadący w kierunku Rudy-Chebzia
jechał "na czołowe" z autami. Miejsce zabezpieczone jednym sygnalizatorem, jeszcze z
poprzedniego ustroju.
Na
większej części trasy tor jest wydzielony, choć biegnie w pasie drogi, tuż
przy wschodniej krawędzi ulicy.
To,
zostało zamienione na…
…
tegoż fajnego Jelcza (linia autobusowa nr 118). I gdzie te obiecane
niskopodłogowe pojazdy, na które z rzekomym wytęsknieniem czekają rudzcy
emeryci? Te ponoć mają się pojawić wraz z nowym przetargiem przewozowym – na wiosnę.
Nim zakwitną okoliczne drzewa, zniknie z kolei sieć trakcyjna po tramwajach.