W wolnych chwilach jeszcze całkiem niedawno, mym starym aparatem, miałem
zwyczaj uwieczniania wszystkiego co związane z koleją. Żywo zresztą
zainteresowany historią tegoż systemu transportowego w kraju (a im bliżej mego
miejsca zamieszkania tym bardziej) za wszelką wręcz cenę spróbowałem zapisać w
pamięci aparatu to co zastaliśmy po ponad dwóch dekadach krajowej
transformacji, w moim zresztą sąsiedztwie.
Gliwicki węzeł kolejowy a w zasadzie zespół stacji
towarowych na przestrzeni Gliwice Sośnica – Pyskowice to dziś obraz totalnego
rozkładu, destrukcji, dekapitalizacji. To migawki takiej nieistniejącej
rzeczywistości, świata potężnego, który niczym legendarne imperium
najwyraźniej musiało legnąć w gruzach.
Wszędzie to samo: zniszczone wiadukty,
krzaczaste pola, sypiące się hale, kikuty semaforów i słupów trakcyjnych, nie dokończone trasy szybkiej kolei miejskiej – oto
do czego doprowadza niezrozumienie czymże jest nowoczesna kolej w nowoczesnej
rzeczywistości.
Zaplecze stacyjno – warsztatowe w Gliwicach rozbudowywano od
przełomu XIX/XX wieku. Ogromną część prac wykonano w okresie międzywojennym a
po dojściu do władzy nazistów – węzeł zaczęto przysposabiać do wygodnego
i szybkiego wywozu koleją zrabowanych dóbr z ziem Polski i ZSRR. Nawet po 1944 roku
nie stracił on na znaczeniu mimo zmiany orientacji ważniejszych ciągów
komunikacji szynowej – teraz ważne stało się obsłużenie licznych starych oraz
nowo powstających ośrodków przemysłowych, północnej oraz centralnej Polski a także portów w
Trójmieście i Szczecinie. Zaradzono wówczas następująco – otwarto nową, obwodową linię kolejową z
Toszka k. Pyskowic do Lublińca, przy okazji odciążając zatłoczoną stację w
Tarnowskich Górach.
Las pozostałości po sieci trakcyjnej, tuż obok hal dawnych
warsztatów kolejowych (po lewej). Gdy obiekt funkcjonował widoczne tory były zarzucone kolejowym złomem - elektrowozy czekające na przetop w hucie. Smutny to widok był dla mnie.
Ta część sieci jest nadal czynna - stacja osobowa Gliwice przed przebudową (w oddali widać
stojący przy peronie pociąg osobowy Kolei Śląskich). Widoczna nastawnia bramowa,
których było niegdyś kilkanaście w węźle, pamięta początki XX wieku.
Kolejowe zakamarki. Jeszcze w latach 90. XX wieku każde
większe przedsiębiorstwo w mieście posiadało własną bocznicę. Dziś własna bocznica to rzadkość. W tle fragment Gliwickiej Fabryki Konstrukcji Stalowych.
Coś podobnego: tory zarośnięte bądź rozkradzione, zaś sieć jeszcze wisi. W rzeczywistości to stan sprzed 2-4 lat. Budynek w głębi to dawna noclegownia
dla drużyn pociągowych (trakcyjnych).
Las pogrzebanego żelastwa, gdzie już nigdy nie wjedzie pociąg; pochłaniany z każdym rokiem przez las, w dosłownym znaczeniu tego słowa - to mierna pamiątka minionych czasów, której nie ruszy nikt, przez lata. To przypadki idące w kilometrach, stacji porzuconych z dnia na dzień, wokół miasta.
Na wstępie przedstawiłem
pokrótce historię gliwickiego węzła. W rzeczywistości zgrzeszyłbym gdybym potraktował tylko jednym postem ten aspekt kolejowej, regionalnej historii, na
który składa się także sąsiednia - również nieistniejąca - stacja towarowa w Pyskowicach.
Nade wszystko warto przejrzeć oprócz nieczynnych stacji towarowych w
okolicy, również stacje osobowe a także zamknięte lokomotywownie w
Gliwicach i Pyskowicach. Ten teren potraktowałem swego czasu stosownymi
eksploracjami, efektem czego jest dziś materiał zdjęciowy, idący w setkach
sztuk oraz materiał na chociażby pięć, bardziej rozbudowanych postów. Stąd też nieprzypadkowo w tytule zawarłem sformułowanie o części
pierwszej. Dalsze nastąpią w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Liczę na więcej kolejowych części :-)
OdpowiedzUsuńGenialny wstęp do serii postów na ten temat.
OdpowiedzUsuń