Jest w naszej aglomeracji kilka takich
miejsc, punktów widokowych, skąd wzrokiem da się objąć niebanalną istotę tegoż
regionu, jego tkankę architektoniczno – urbanistyczną, krajobrazową oraz
industrialną. To czasem miejsca, gdzie niczym w soczewce ogniskuje się większość wyżej
wymienionych elementów. To takie okolice, gdzie chętnie zabrałbym kogoś
przyjezdnego, odwiedzającego Górny Śląsk, tak aby móc nie tyle co, szybko obejrzeć to co najistotniejsze w tych stronach, co
na chwilę podumać nad naszą rzeczywistością, jej historią, naszą
teraźniejszością i przyszłością.
Wszystkie fotografie prezentowane w
dzisiejszym poście powstały na szczycie hałdy w Zabrzu – Biskupicach i właśnie
tą zabytkową dzielnicę przedstawiają. Zwałowisko tak kiedyś „bezimienne” dziś
po wieloletniej rekultywacji staje się okolicą dogodną dla spacerowiczów czy
rowerzystów a nade wszystko jako miły punkt widokowy, miejsce zielone, gdzie pojawia się także dzika zwierzyna. A przecież jeszcze
niedawno hałda uległa samozapłonowi, stając się utrapieniem tysięcy zabrzan,
wyzierając dymy, pyły i trujące gazy. Jeszcze nie tak dawno przecież
powstawała. Zwałowisko ostatecznie zamknięto w 1993 roku – wtedy na front zwałowy miał wjechać ostatni pociąg z kamieniem dołowym.
Podwórko na zapleczu dzielnicy. W tle jeden z
tutejszych kościołów p.w. św. Jana Chrzciciela. Poświęcony
w 1857 r. a konsekrowany w 1863 r., ufundował hrabia
Ballestrem, ówczesny
właściciel Biskupic. Warto wiedzieć, że to także pierwsza znana nam parafia na
terenie obecnego Zabrza – pierwsze
informacje o niej znajdujemy w tzw. ,,Rejestrze Ujazdu’’ sporządzonym w latach
1295-1305.
Gdy spojrzymy
się w dół ujrzymy w pierwszej kolejności rzekę Bytomkę –
biedną, zanieczyszczoną przez okoliczny (nie)istniejący przemysł oraz
mieszkańców, uregulowaną ze względu na jej niegdysiejsze wylewy, zagrażające chociażby zlikwidowanemu szybowi Pułaski (Arnoldschacht) d. KWK Jadwiga. Obecnie jej dolina podlega sukcesywnej rewitalizacji - z funduszy unijnych porządkowany jest teren, wytyczane nowe ścieżki dla spacerowiczów (i nie tylko), wraz z towarzyszącą, małą architekturą etc.
W okolicy można dostrzec ostatnie elementy krajobrazu industrialnego czy też rolniczego (sporadyczne łąki i pola uprawne). To co nas uderza to nade wszystko miejska – robotnicza – zabudowa zabrzańskiej dzielnicy. To albo biedne przedwojenne domki i gospodarstwa, regularna zabudowa robotnicza a także urzędnicza, w końcu obiekty użyteczności publicznej.
W okolicy można dostrzec ostatnie elementy krajobrazu industrialnego czy też rolniczego (sporadyczne łąki i pola uprawne). To co nas uderza to nade wszystko miejska – robotnicza – zabudowa zabrzańskiej dzielnicy. To albo biedne przedwojenne domki i gospodarstwa, regularna zabudowa robotnicza a także urzędnicza, w końcu obiekty użyteczności publicznej.
Z hałdy nie widać najważniejszego elementu
biskupickiego pejzażu, niemniej leżącego także na zboczu doliny rzeczki –
popularnego Borsigwerku a więc skoszarowanych obok siebie przeszło 60 domów
robotniczych, z lat 60./70. XIX wieku. Te domy widoczne na fotografii, powstawały później i są większe od swych poprzedników.
Musimy mieć świadomość, że jednocześnie spoglądamy na jeden z najstarszych zakątków tego miasta. Po raz pierwszy wieś Biskupice wzmiankowano w 1243 r. w dokumencie księżnej kaliskiej Violi, która, potwierdziła istnienie osady czy też obdarowała osadę licznymi przywilejami (zwolniła po części mieszkańców z ciężarów na rzecz dworu książęcego). W rzeczywistości wolno tłumaczona "okolica Biskupic" była znana z dokumentów co najmniej od 1155 roku, a dokładniej z ówczesnej, papieskiej bulli. To co jednak najbardziej zaważyło na charakterze osady to burzliwy okres XIX-wiecznej industrializacji, pośrednio pod osobą niejakiego Augusta Juliusza Borsiga.
Musimy mieć świadomość, że jednocześnie spoglądamy na jeden z najstarszych zakątków tego miasta. Po raz pierwszy wieś Biskupice wzmiankowano w 1243 r. w dokumencie księżnej kaliskiej Violi, która, potwierdziła istnienie osady czy też obdarowała osadę licznymi przywilejami (zwolniła po części mieszkańców z ciężarów na rzecz dworu książęcego). W rzeczywistości wolno tłumaczona "okolica Biskupic" była znana z dokumentów co najmniej od 1155 roku, a dokładniej z ówczesnej, papieskiej bulli. To co jednak najbardziej zaważyło na charakterze osady to burzliwy okres XIX-wiecznej industrializacji, pośrednio pod osobą niejakiego Augusta Juliusza Borsiga.
Ze
szczytu jak na dłoni widać drugi z biskupickich kościołów, p.w. Wniebowzięcia
Najświętszej Marii Panny. Jest to budowla w stylu angielskiego neogotyku,
którego chyba na próżno szukać podobnych w mieście i okolicy, a mimo to już w
duchu oszczędnego modernizmu. Obiekt konsekrowano w 1932 roku.
Właściwa historia osady
jako tej przemysłowej, rozpoczyna się w 1854 roku, kiedy to ww. berliński
przemysłowiec kupuje w Biskupicach młyn wodny wraz z 14
hektarami terenu, a następnie wydzierżawia dwa pola górnicze od hr. Ballestrema. Borsig, który z czasem
stał się największym producentem lokomotyw w Europie postanowił
zainwestować w nowo powstające zagłębie przemysłowe na wschodnich kresach Prus
aby uniezależnić się od zewnętrznych dostaw surowców i półproduktów, a więc
należy stwierdzić, iż zabrzańskie zakłady z założenia stały się zapleczem produkcyjnym, gł.
stali, dla jego berlińskiej fabryki maszyn i odlewni żelaza uruchomionej w 1837
r. August Borsig zmarł dość szybko – odtąd dzieło budowy kompleksu
przemysłowego przejmuje jego syn Albert.
Kompleks przemysłowy nieraz w swej historii
miewał wzloty i upadki. Kluczowym momentem stała się śmierć Alberta w 1878 roku - wobec
niepełnoletności jego synów zakłady na 16 lat przeszły w ręce konsorcjum, które
mocno zaniedbało interesy firmy. Złote czasy kompleksu to przełom XIX i XX w., już pod zarządem kolejnego pokolenia Borsigów - Arnolda. Wówczas na biskupickich włościach pracowały dwie duże kopalnie węgla, huta
żelaza oraz koksownia.
Fragment dzielnicy. Na lewo domy mieszkalne z
lat 1900 – 1902, pierwotnie mieszkania dla dozoru technicznego oraz urzędników
tutejszych borsigowskich, zakładów. Na prawo ostatni element industrialnego świata
– czynna do dziś koksownia Jadwiga (1884 rok). Jest to krajobraz nad wyraz
ubogi – pierwotnie w ścisłym sąsiedztwie były skomasowane koksownia, kopalnia
oraz huta.
Nie będę się rozwodzić w dzisiejszym poście dogłębniej nad charakterystyką czy losami zabrzańskiej dzielnicy. Jest to na tyle złożony i barwny opis, który warto rozłożyć na czynniki pierwsze, przyglądając się każdemu z nich na tyle dokładnie aby zrozumieć gdzie w tych czerwonych cegłach może tkwić istota śląskości. Tak więc z pewnością jeszcze nieraz zdarzy mi się wrócić tutaj, chociażby na łamach mojej strony.
Nie będę się rozwodzić w dzisiejszym poście dogłębniej nad charakterystyką czy losami zabrzańskiej dzielnicy. Jest to na tyle złożony i barwny opis, który warto rozłożyć na czynniki pierwsze, przyglądając się każdemu z nich na tyle dokładnie aby zrozumieć gdzie w tych czerwonych cegłach może tkwić istota śląskości. Tak więc z pewnością jeszcze nieraz zdarzy mi się wrócić tutaj, chociażby na łamach mojej strony.
Taki krajobraz przejawia się w
rozmaitych dziełach na temat krainy górnośląskiej – pozornie nijaki a jednak na
tyle ważny
aby stanowił pewną kwintesencję tych okolic. Liche familoki oraz domki, tu na
ul. Młyńskiej, oraz obowiązkowo jakiś element industrialny. W tym przypadku to
szyb Tadeusz w oddali, d. KWK Ludwik, piękna wieża z początku
ubiegłego stulecia, zachowana póki co na pamiątkę, wraz z nadszybiem i maszynowniami.
Ciekawe
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy ten Twój blog. Zapraszam również do mnie: https://www.fryzomania.pl/category/recepcje-fryzjerskie Polecam, może znajdziesz coś dla siebie.
OdpowiedzUsuń