Czasem brakuje mi pewnego fotograficznego natchnienia, które by
mnie porwało do działań pozbawionych jakichkolwiek znamion planowania. Odkąd pamiętam,
większość moich wyjść była nieprzypadkowa, celowa i uporządkowana. Dlatego też
gdy ujrzałem z okien tramwaju miejsce, będące dziś tematem postu, nie zawahałem
się sekundy by szybko wybiec z wozu. Wtedy dysponowałem wszystkim: sprzętem,
chwilą czasu dla siebie oraz spontanicznym natchnieniem. Nie planowałem tego
toteż nie wiedziałem dokładnie co zastanę na miejscu.
Cmentarz parafii ewangelickiej w Chorzowie, a dokładniej w
historycznej części zwanej Królewską Hutą, był na szczęście otwarty. Z tego co mi wiadomo przez pół
roku kościół jest zamknięty, nie jestem pewien jak sytuacja ma się z nekropolią. Właściwe
życie parafii protestanckiej w mieście toczy się wokół większej
świątyni, usytuowanej w centrum miasta.
To jedna z tych okolic w aglomeracji gdzie rozpoczynała się
historia – pierwsze domy dla robotników, największa i najnowocześniejsza huta
żelaza na kontynencie już od 1802 roku, formujące się nieco ospale miasto
Królewska Huta – od 1934 roku Chorzów. Tak więc fabryczna miejscowość rosła w
siłę a do zakładów przybywała z czasem cała rzesza wykwalifikowanych pracowników,
przemysłowców oraz inżynierów, z głębi Prus oraz reszty zachodniej Europy – prawie wyłącznie ewangelicy. Stali
w pewnej opozycji do ludności miejscowej oraz przybywających z ziem polskich za
chlebem, przyszli robotnicy górnośląskiego przemysłu – ci zazwyczaj byli
katolikami.
Cmentarz założono w 1820 roku, na gruntach ofiarowanych
przez zarząd huty, stojącą do dziś po sąsiedzku, po drugiej stronie ulicy
Metalowców. To cmentarz jakbyśmy powiedzieli ekumeniczny – przez lata służył na
równi ewangelikom oraz katolikom. Świątynię pw. Elżbiety z kolei poświęcono w
1844 roku. Prezentuje typowy wystrój zarówno samej budowli jak i wnętrz,
charakterystyczny dla protestanckich kościołów – proste w formie bryły,
unikanie wszelkich zdobień. To coś co niepodobne dla rzymskiego katolicyzmu,
który przyzwyczajał nas do przepychu, od niepamiętnych wprost czasów. A wokół
budowli, multum nagrobków, z których garść pamięta jeszcze XIX wiek. Pamiętających
tamtych ludzi, którzy tworzyli potwornie industrialny Górny Śląsk, świat, który
umiłował sobie równocześnie etos pracy, religię oraz sztywne podziały
klasowo-społeczne, w którym każdy z założenia doskonale znał swoje miejsce w
szeregu.
Robi wrażenie!
OdpowiedzUsuń3cie zdjęcie bardzo klimatyczne, szkoda że nie w wersji nocnej ;)
Dzięki :) Myślę, że mógłby tam być pewien problem z oświetleniem, o ile wgl takowe tam jest.
OdpowiedzUsuń