Są takie miejsca w aglomeracji, które opuszczone,
pozostawione same sobie, zaczynają żyć własnym, specyficznym życiem. Często
gęsto są to zakłady przemysłowe, które tak dotkliwie pokarał ten „bezbożny”
kapitalizm, po 1989 roku, w ujęciu typowo polskim. Taką obumarłą dziś
skamieliną, niknącą w oczach jest dawna Huta „Jedność”, w Siemianowicach
Śląskich. To co dziś zwraca uwagę to bezładne morze gruzu. To co przykuwało
uwagę jeszcze niedawno – to masowe wędrówki ludów po terenach tego
postapokaliptycznego świata, w poszukiwaniu taniej cegły, złomu i w ogóle
czegokolwiek, co można by było spieniężyć albo wykorzystać do swych,
partykularnych interesów. Wszędobylskie „mrówki”, złomiarze, pracownicy
pobliskich zakładów, nierzadko całe rodziny. Zupełnie nieniepokojone przez
jakiekolwiek służby porządkowe i ochronę. Huta toczona przez rak nieudolnych
przemian gospodarczych, umierała całe lata w samym środku 70-tysięcznego
miasta.
Huta została założona przez przez hr. Hugo Henckel von
Donnersmarcka, wespół z berlińskim domem bankowym braci Oppenfeld. Pierwszy
spust surówki z wielkiego pieca miał miejsce w 1839 roku. Pierwotna jej nazwa
to Huta „Laura” („Laurahutte”). Dopiero w 1948 roku stała się „Jednością”.
Szaber istniał już przed wojną a tuż po 1945 roku stał się
niemal dyscypliną narodową. Pół biedy kiedy kradli zwykli obywatele, nierzadko
zmuszeni ciężką sytuacją kraju, wyniszczonego wojną. Czym innym była wówczas
Armia Radziecka, która z miejsca rozmontowywała całe fabryki, i po szerokim
torze (wówczas zaczynającym się w poniemieckim Zabrzu) wprost do ZSRR wywoziły.
Spora część zrujnowanych hal została jakiś czas temu
wyburzona – za to do dziś ostały się cztery zakładowe kominy. Zza jednego nieśmiało wyziera zakładowa była wieża ciśnień. W tle po prawej,
kominy siemianowickiej ciepłowni.
W PRL-u, kraju „ustawowo mlekiem i miodem płynącym”
oficjalnie tego typu zjawiska nie występowały, przez cały okres istnienia tegoż
ustroju. Gdy w 1979 roku złodzieje ukradli kilkaset metrów drutu trakcyjnego z
nad bocznicy kolejowej w Świętochłowicach, było to nie lada sensacyjne
wydarzenie. Incydent tłumaczono wtedy i tak nienajlepszą reputacją mieszkańców
dzielnic Lipiny i Chropaczów. Podobne kradzieże zdarzały się w tamtym rejonie kilkakrotnie
aż w końcu zdecydowano całkowicie zlikwidować trakcję kolejową.
Przed II wojną był to zakład surowcowy, z wydziałem wielkich
pieców. W PRL-u całkowicie zmieniono profil produkcyjny – od tej pory był to
zakład przetwórczy specjalizujący się w produkcji m.in. szyn oraz rur.
Zrazu powtarzające się nieliczne przypadki złodziejstwa, na
które niespecjalnie reagowały organy ścigania, wnet przerodziły się w
patologiczne zjawisko, które nasiliło się po przemianach ustrojowych w 1989
roku. Wybudowana ok. 1985 piętrowa nastawnia kolejowa w Sosnowcu w ten sposób
nigdy nie doczekała się otwarcia – kilkakrotnie splądrowana przez rabusiów,
zazwyczaj tuż przed oddaniem do użytku, w końcu została rozebrana. Dziś nie ma
już torów, które miała obsługiwać. W latach 90. ekipy demontujące śląską i
zagłębiowską kolej ścigały się z zorganizowanymi bandami, przy czym ci drudzy,
mieli zazwyczaj lepszą „wydajność”.
Wieża ciśnień – kiedyś pompowała i gromadziła wodę, dziś jak
wiele innych tego typu obiektów, robi za maszt telefonii komórkowej.
Ostatnia spektakularna inwestycja PRL – siemianowicka
walcownia rur. Potężna inwestycja, pod którą wyburzono kolonię familoków, nie
mogła być w żadnej mierze podźwignięta przez transformującą się po 1989 roku
hutę. Walcownia w okrojonej formie do dziś stoi w innej nieco części miasta. Po
właściwej „Jedności” ostał się już w zasadzie ten plac…
Znikało generalnie wszystko co metalowe: szyny kolejowe i
urządzenia sterowania ruchem kolejowym, trakcja, ogrodzenia, pokrywy
studzienek, elementy konstrukcyjne hal fabrycznych. Większa część przemysłu
ciężkiego w aglomeracji oficjalnie postawiono w stan upadłości i pozostawiono
sam sobie, często jedynie iluzorycznie chronione. Należy pamiętać, iż proceder
ten istnieje głównie za przyzwoleniem ludności tutejszej, która została
pozbawiona w wielu przypadkach środków do życia.